Pożądanie nie jest miłością. Miłość opiera się na czymś więcej, niż tylko na pociągu fizycznym. Oczywiście pociąg seksualny jest częścią miłości, ale miłość sięga znacznie głębiej. Miłość opiera się na trosce o drugą osobę, przyjaźni, zaufaniu i zaangażowaniu obu ze stron. Kiedy jesteś zakochany, czujesz, że masz przy sobie najbardziej zaufanego przyjaciela, do którego dodatkowo odczuwasz pociąg fizyczny. Miłość to wspólne uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy chcą nawzajem sprawiać sobie radość. W miłości nie ma miejsca na zazdrość, konflikt, czy testowanie drugiej osoby. Miłość to pozytywne uczucie. Jeśli czujesz brak zaufania, zazdrość, agresję, jeżeli nie czujesz się bezpiecznie w swoim związku, to z pewnością nie jest to miłość. Miłość to całkowite oddanie swojego serca drugiej osobie. To pewność, że druga osoba będzie traktowała cię lepiej niż, ty sam potraktowałbyś siebie. Powinieneś czuć się dobrze będąc zakochanym, w żadnym wypadku nie możesz odczuwać wątpliwości. Miłość powinna sprawić, że chcesz stać się lepszym człowiekiem, ale w żadnym razie nie powinna prowadzić do zniszczenia tego, kim jesteś. Miłość to wspaniałe uczucie. Jeśli nie darzysz drugiej osoby takim uczuciem, jest to prawdopodobnie tylko pożądanie, przyjaźń bądź zauroczenie.Jestem z moją partnerką już dłuższy czas. Jest to moja pierwsza dziewczyna; kiedy się poznaliśmy, od razu poczułem coś wyjątkowego bez względu na to, że wykraczała poza mój ,,ideał" i to dość mocno: nie była ani blondynką o niebieskich oczach, ani zapalonym trenerką fitness, a przez pierwszy tydzień naszej znajomości nie pamiętała nawet jak mam na imię. Pomimo tego, po upływie miesiąca byliśmy już parą. Od jakiegoś czasu pojawiają się u mnie wątpliwości, czy na pewno idę w dobrą stronę: czy aby nie angażuję się zbyt mocno i czy przez to nie tracę wszystkiego poza nią. Wszystkiego, co kiedy ją stracę (wiadomo, różnie bywa) mogłoby procentować. Przyjaciół, pasji i innych. Zacząłem być bardzo zazdrosny i zaborczy, swoją agresję wyładowując często na niej. Chociaż powoli to wszystko się uspokaja, zaczynam jakby mądrzeć, ale zostaje ta wątpliwość: czy ją na pewno kocham? Czy nie popełniam jakiegoś dużego błędu, czy to nie jest zwykłe przyzwyczajenie, z którym potem będzie mi się tylko ciężej rozstać i przez to będę nieszczęśliwy? Być może, więc to co budowaliśmy przez ostatnie miesiące byłoby w tym przypadku tylko próbą zaspokojenia jakiejś potrzeby bliskości, z tymże niekoniecznie tej fizycznej, a po prostu potrzeby bycia przez kogoś kochanym i bycia w centrum czyjejś uwagi. Ostatnimi czasy kłóciliśmy się często o pierdoły, głównie o rzeczy, których nawet w tej chwili nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Wzajemne oskarżenia, próby udowodnienia braku racji sobie nawzajem, robienie na złość... Właśnie na podstawie mojej sytuacji, zaproponowałbym trochę inną odpowiedź na drugie pytanie zawarte w temacie: Po pierwsze miłość raczej nie jest czymś co można by było opisać w kilkunastu zdaniach. Jest to coś tak złożonego i coś na co wpływa tyle różnych czynników, że nawet szkoda czasu na czytanie i szukanie na ten temat opinii w internecie. Nie rozumiem, jak można napisać w artykule, który czyta tak wiele młodych osób, często widzących w "ekspertach" na takich stronach źródło wiedzy, że w miłości nie ma szansy na jakąkolwiek wątpliwość, albo że zazdrość jest zupełnie niedopuszczalna, podobnie jak kłótnie? Przecież to bzdura! Każdemu może zdarzyć się wątpliwość, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi; błądzimy i jest to część naszej natury. Żeby być czegoś pewnym, musimy to poznać, nauczyć się trochę na błędach, wynieść coś z nieprzyjemnych sytuacji. To, że czujemy się zazdrośni* o naszego partnera również wydaje mi się być normalne. Chcemy mieć go przy sobie, chcemy żeby uczucie trwało wiecznie i boimy się utraty naszego "skarbu".A kłótnie? Zdarzają się przecież każdemu - czasami z powodu różnicy charakterów albo poglądów. Będąc w związku nie trzeba się przecież zgadzać we wszystkim ze swoim partnerem*. Reasumując: gdybym miał sugerować się poradą w tym guście na pewno nie kochałbym swojej lubej. Dzisiaj spędziłem z nią cudowny dzień, a kiedy przyszedł moment, w którym na chwilę przysnęła, a więc widziałem ją taką spokojną i wyciszoną pomyślałem sobie, że głupi byłbym gdybym przez chwilową wątpliwość bez większego zastanowienia zostawił ją. Jest moim najlepszym przyjacielem i kimś jedynym w swoim rodzaju: kto zawsze pomoże, niezależnie od tego, czy aktualnie jesteśmy na siebie źli, albo rozżaleni z powodu jakiegoś nieporozumienia. Zobaczymy, co przyniesie los, powoli jednak dochodzę do tego, że nie ma co za bardzo przejmować się przyszłością, na zasadzie: ,,co to będzie?", bo w ten sposób tracimy teraźniejszość.
*Wszystko oczywiście granicach zasad moralnych, dobrego smaku i rozsądku. Zastanawiam się nad tym już trochę czasu i jestem ciekawy na ile ktoś kto jest już w związku (lub i nie) może potwierdzić, albo zaprzeczyć temu co napisałem. Jeśli macie jakieś zdanie na ten temat, piszcie - być może moje zdanie wzbogaci się o jakieś inne przeżycia.
Pozdrawiam
Mądrze napisałeś, kazdy przezywa milosc inaczej... A tak btw, czy Ty nie chodzisz do szkoły na minskiej?
OdpowiedzUsuńWątpliwości są zawsze i to dobrze ;)
OdpowiedzUsuńJa z moim partnerem kłócę się po kilka razy dziennie, nikt inny nie potrafi mnie tak wkurzyć, ale taka jest nasza miłość :)
Ja zgadzam się raczej z wypowiedzią, która przytoczyłeś. Chociaż racja jest, że każdy z nas przeżywa miłość trochę inaczej i zależy to też od tego która miłość.
OdpowiedzUsuńMimo to, że nie miałam okazji doznać tego uczucia w znaczeniu romantycznym, zgadzam się z Tobą w stu procentach. Przyjemnie się czyta Twoje rozmyślania i trzymam kciuki za kontynuację bloga ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Każdy miłość odczuwa inaczej... A zazdrość jak dla mnie jest zjawiskiem zupełnie normalnym. Ja osobiście jestem okropnie zazdrosna o mojego chłopaka, a ten bidulek już nieraz ma tego dosyć, ale oczywiście wynagradzam mu to po prostu bliskością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Otworzyłam szeroko usta na frazie: "po upływie miesiąca byliśmy już parą". Jej! Nie znamy drugiego człowieka, ale pakujemy się w związek! Jej! Potem dziwimy się, że nie wiemy, czy go kochamy! Jej!
OdpowiedzUsuńSądzę, że każdy to cudowne uczucie poznaje inaczej i w innym terminie. Zgadzam się z Tobą w 100%, że jesteśmy tylko ludźmi i zdarzają się w naszych związkach i życiu kłótnie i akcenty zazdrości. Uważam, że nie jeden psycholog, terapeuta i specjalista wypowiadający się, że "w miłości nie ma szans na jakąkolwiek wątpliwość", takową wątpliwość posiada, a nam tylko mydli oczy.
OdpowiedzUsuńKłótnie są moim zdaniem nawet potrzebne.
Pozdrawiam i życzę dalszego szczęścia w związku,
http://siatkareczkablogaq.blogspot.com/
PS. Obserwuję i liczę na więcej takich wątków... ;)
UsuńZazdrość jest normalna :) Gdyby jej nie było to oznaczałoby, że coś jest nie tak :)
OdpowiedzUsuńhttp://mylittleworld-paulablog.blogspot.com