Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 29 listopada 2015

Czasami czuję się jak dziewczyna | Obrzydliwości w miejscach publicznych: obsrywane kible i używane gacie

Bo nią jestem. Ale ja nie o tym. 
     Chciałabym poruszyć pewien temat, który zastanawia mnie bardzo często, niemal zawsze wtedy, kiedy jestem w jakimkolwiek miejscu publicznym. Mowa tu oczywiście o kulturze bycia, kulturze życia codziennego, umiejętności zachowania się w miejscach publicznych i naprawdę różnych typach ludzi, reprezentujących oczywiście różny poziom. 
     Idąc sobie miastem, można zauważyć rozmaite maniery (albo ich brak) u babć, dziadków, rodziców, dzieci, nastolatek - u dosłownie wszystkich. 
     Wczoraj, jak pewnie większość z Was zdążyło się już zorientować była sobota. Weekend, czyli czas dla części społeczeństwa wolny, więc zdarzają się i imprezy. Wybrałam się ze znajomymi do jednego z pub'ów w sąsiednim mieście. Atmosfera przyjazna, poznanych kilka nowych osób - wszystko "cud, miód i malina". Jakoś przed północą musiałam się zbierać na ostatni autobus jadący do mojego miasta, więc razem ze znajomymi o pochodzeniu podobnym do mojego wyszliśmy z "lokalu" i udaliśmy się na przystanek. Na miejscu poczułam wielką potrzebę pójścia do toalety, a że obok był wielki supermarket, wyposażony w te jak ważne dla człowieka miejsce, nie zwlekałam długo. W mojej pijanej głowie pojawił się co prawda pomysł załatwienia "wszystkiego" co trzeba gdzieś w krzakach, ale jak to? Tak w miejscu publicznym? W środku miasta? Przecież jestem damą! Jak się potem okazało, mogłam swoją klasę i maniery zostawić dla siebie. 
     Wchodzę do damskiej* toalety i już na wejściu czuję powiew, który lekko mówiąc nie przypominał letniej morskiej bryzy. W każdym razie nie zraziłam się, bo przecież wiadomo, że toalety, w których mogą się "załatwić" wszyscy, nie będą królestwem porządku i nieskazitelności. No ale ludzie! Otwieram drzwi do jednej z dwóch kabin i oczom nie wierzę! Generalnie jestem osobą o naprawdę stalowym żołądku, nic mnie nie rusza; albo inaczej: myślałam, że nic mnie nie rusza - do wczoraj. O samej muszli w środku nie wspomnę, bo to był brązowy armagedon, ale dodatkowo dosłownie wszystko: drzwi (!), boczne ściany - poobsrywana cała okolica. Wyobrażacie to sobie? Chyba nigdy nie widziałam niczego bardziej obrzydliwego. Nie widziałam większego buractwa i braku kultury. Chociaż... czy trafianie tyłkiem, a raczej pozostałością po jedzeniu do kibla można nazwać kulturą? Chyba tak, szczególnie, kiedy to nie chodzi o nasz własny, prywatny kibel. Przypomniało mi się coś, co dość często w ramach żartu było powtarzane, kiedy jeszcze byłam w liceum. Chodzi mianowicie o to, że "dziewczyny kupy nie robią, tylko wybuchają nią pod koniec życia". I to właśnie tak wyglądało! Tylko zwłoki chyba zabrali przed moim przyjściem, bo przecież martwe ciała są niezbyt atrakcyjne, można by jeszcze było zwymiotować na ich widok! 
Żarty żartami, odechciało mi się w każdym razie wszystkiego. Zastanawiam się teraz, czy nie miało to być odstraszeniem potencjalnych nie-klientów, którzy wstąpili do sklepu tak jak ja - na "szybkie siku". 

*Gwiazdkę przy "damskiej" postawiłam ze względu właśnie na płeć. Zdaję sobie sprawę, że teraz równouprawnienie, gender, te sprawy, w każdym razie, jakoś się tak przyjęło, że kobietki są bardziej nieskazitelne, kulturalne, uważne, szczególnie w tych sprawach. Chociaż... jak widać, chyba niekoniecznie. 

Drugą historią przeżytą w minionym tygodniu chciałabym się z Wami podzielić, ze względu na dość podobną tematykę. Od czasu do czasu odwiedzam second hand'y, Dobrze bawię się zarówno szukając odpowiednich dla siebie ubrań jak i stojąc później przy kasie i płacąc za zakupione rzeczy dziesięć razy mniej niż w normalnym sklepie. Jeśli coś jest używane, ale w ogóle nie zniszczone, nie wygląda jak swetry ciotki Halyny i wujka Janusza, w których zawsze przyjeżdzają na rodzinne zjazdy, to czemu by nie kupować takich ubrań? Jak byłam mała, pamiętam, że był to straszny wstyd, kiedy mama wciskała na mnie ciuchy z lumpeksu, bo przecież inni patrzą i wiedzą, że to co masz na sobie nie było kupione w luksusowym sklepie. 
W każdym razie, sytuacja o której chcę opowiedzieć nauczyła mnie, że muszę pamiętać o tym, żeby nie popadać ze skrajności w skrajność. Że są rzeczy, których mimo wszystko dotykać się  takim miejscu nie powinno! Albo trzeba by z tym po prostu uważać. 
Oglądałam sobie spokojnie towar, kiedy niespodziewanie drzwi wejściowe otworzyły się niczym w westernach i do sklepu weszło ich dwóch - dwóch wspaniałych. Jeden Pan Żul i drugi Pan Żul. W porządku, dla nich przecież jest to możliwość kupienia czegoś cieplejszego w dobrej cenie, albo inaczej: możliwość kupienia czegoś w ogóle. Nie o to chodzi, że mieli czelność wejść do tego lokalu handlowego, ale o ich zachowanie właśnie. Panowie podeszli do miejsca, gdzie leżała bielizna: jeden z nich wziął gacie, poszedł do przebieralni i... (co było widać przez duży odstęp zasłony od podłogi) ściągnął spodnie, na dodatek swoje stare majtki i założył te drugie, ze sklepu. Jego kolega, szanowny Pan Żul2 na dodatek uprzejmie przyniósł mu kolejną parę, na co w odpowiedzi dostał: "o dzięki, te są za małe". Co później zrobili? Pan wyszedł z przebieralni, odłożył pierwsze, niedobre majtki i poszedł do kasy z tymi w jego rozmiarze. Normalnie pewnie zareagowałabym na tę sytuację, ale... byłam tak zdziwiona, że odebrało mi mowę. 

Kochani, bądźmy kulturalni. Chociaż ze względu na innych ludzi. Nie ważne, czy jesteśmy naukowcem, lekarzem, prawnikiem, studentem albo dzieckiem. Każdego z nas obowiązują pewne zasady - ich się trzymajmy! 
Do następnego! 

3 komentarze:

  1. Obserwuje! Fajny blog! Ciekawy wpis, nigdzie jeszcze sie z takim nie spotkałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis! :) Często też spotykam się z brakiem kultury... Jeżeli chodzi o kiblowe historie, to z kolei w licealnych toaletach najgorsze są muszle klozetowe caaaaaałe oprószone popiołem z papierosów. Już jestem w stanie zrozumieć palenie w tych miejscach, ale nie trzeba po sobie zostawiać takiego burdelu.
    Nie potrafię sobie wyobrazić, jakbym zareagowała, będąc w takiej sytuacji, jaką przedstawiłaś jako drugą... Chyba by mnie zamurowało i już bym się nie "odmurowała".
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog. Bedę zaglładała częściej.
    Co do wpisu, niestety co raz częściej spotykamy się z brakiem kultury, u mnie w pracy mimo, że ludzie w niej pracujący uważani są za osoby na wysokim poziomie, swój poziom zniżają poniżej zera korzystając z toalet. Dlatego, po kilku incydentach niezbyt przyjemnych staram się unikać "publicznych toalet" ale nie raz jest to konieczne!.. zastanawia mnie jedno, czy toalety tak zabrudzone przez tych ludzi wyglądają jednakowo u nich w domu?

    OdpowiedzUsuń